Ciężko być pierwszą koszulką. Wszyscy oglądają cię ze wszystkich stron, memłają, gniotą, sprawdzają, przymierzają.... narzekają na kolory, na rozmiar. A że biały nie taki, a że większe logo by można...
Pierwsza koszulka to też nie lada zaszczyt! Na przykład taki, gdy wędruje ona prosto z rąk zespołu organizującego do rąk własnych samej beneficjentki. Tak było we Wrocławiu. Podczas spotkania zespołu z tegoroczną beneficjentką Wrocław Business Run, pani Alina dostała od nas pierwszy egzemplarz koszulki biegowej.
I wtedy się zaczeło... Od tej pory koszulka widziana była w wielu miejscach: Na zaporze w Pilichowicach, między Lwówkiem Śląskim, a Jelenią Górą, gdzie pani Alina wybrała się na weekend z rodziną:
Gdzieś na górskim szlaku:
Spotkała nawet przedstawiciela nieznanego do tej pory cywilizacji plemienia. Jak widać był on bardzo pozytywnie nastawiony i chyba popiera naszą akcję:
...a nawet u pani Aliny w pracy!
Fajnie być pierwszą koszulką. Zwiedzasz świat, poznajesz nowych ludzi i otwierasz się na nich! To też ogromne szczęście, że nasza koszulka trafiła na tak wspaniałą osobę jak pani Alina Bujak – która, pomimo, że od 16 roku życia porusza się z protezą nogi, stara się nie ograniczać przez bariery z tym związane: pracuje, wraz z rodziną podróżuje, odwiedza nowe miejsca, spotyka nowych ludzi... Pokazuje, że szczęście jest w tobie, musisz je tylko uzewnętrznić!
Uczmy się tego od pani Aliny!
Marysia Grudowska