Antoni: Niepokonany

21.03.2014

Niesamowicie pokorny i skromny człowiek. Jednocześnie niepokonany w radzeniu sobie na co dzień ze swoją niepełnosprawnością. Pochodzi z Białorusi, ale na stałe mieszka w Polsce. Dzięki Poznań Business Run 2013 jako podopieczny Fundacji Jaśka Meli Poza Horyzonty, jak wcześniej Tomasz i Robert otrzymał protezę nogi. Dzięki wspaniałym uczestnikom impreza pomogła nie dwóm ale aż trzem osobom.

Antoni Kazimirovich ma 35 lat, urodził się w Starym Dworku niedaleko Grodna. W wyniku choroby – raka – stracił nogę. Choroba ustąpiła, jednak mężczyzna teraz porusza się o kulach. Teraz czeka na swoja pierwszą, profesjonalną protezę, którą może otrzymać dzięki Poznań Business Run 2013. Jego pasją jest fotografia, modelarstwo, motoryzacja, muzyka, literatura oraz wyprawy – również górskie. O jego życiu i radzeniu sobie z najtrudniejszymi przeciwnościami losu rozmawia Beata Sowa z Fundacji Jaśka Meli Poza Horyzonty. ** BS: Kiedy przyjechał Pan do Polski?** AK: *Dziesięć lat temu przyjechałem do Krakowa na studia teologiczne. Niedługo potem poznałem moją żonę i już zostałem w Polsce. *

Wszystko układało się dobrze, aż do feralnego wyjazdu w góry… Tak. To był 2003 rok. Po sesji zimowej wybrałem się ze znajomymi w góry. Upadłem na bardzo śliskiej ścieżce i złamałem nogę. W szpitalu spędziłem kilka tygodni, aż w końcu okazało się, że konieczna będzie operacja. Wtedy lekarze wstawili mi endoprotezę kolana i niedługo po operacji wykonali szereg badań. Zupełnie nie wiedziałem co mi dolega... Dopiero po miesiącu lekarze byli już pewni diagnozy. To był nowotwór kości.

Co Pan czuł gdy usłyszał Pan diagnozę – nowotwór? Przyjąłem ją z dużym spokojem. W szpitalu miałem dużo czasu na przemyślenie różnych ewentualności. Zastanawiałem się także nad taką diagnozą. Wiadomość o tym przekazali mi moi przyjaciele, którzy wcześniej starali się trochę mnie na nią przygotować. Myślę, że to dzięki temu też było mi łatwiej.

Ale pokonał Pan nowotwór. Jak udało się Panu przetrwać? W tym trudnym czasie byli przy mnie moi przyjaciele. Bardzo mi pomagali. Zawsze mogłem na nich liczyć. Zawozili mnie na rehabilitację, na kontrole i badania do szpitala. Potem bardzo dużym wsparciem byłą dla mnie moja żona. Teraz szukam oparcia także w Bogu.

Do amputacji doszło kilka lat później… Trzy lata później trafiłem do szpitala na zabieg usunięcia zrostów, które powstały przy gojeniu się rany, po zabiegu wstawienia endoprotezy. Wtedy też doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Niestety antybiotyki nie pomogły i lekarz prowadzący zadecydował o amputacji chorej nogi.

Jak się Pan teraz porusza? *Chodzę o kulach. To bardzo utrudnia mi funkcjonowanie. Moja dotychczasowa i tak nie najlepsza proteza jest w naprawie. Raczej nie da się jej już używać. Dlatego tak bardzo nie mogę doczekać się nowej, którą wkrótce otrzymam dzięki Poznań Business Run. To dla mnie bardzo duża szansa – dzięki niej naprawdę będę mógł normalnie funkcjonować. *

Czym chciałby Pan się zająć po dopasowaniu nowej protezy? Na pewno chciałbym zacząć jeździć samochodem. Myślę o zmianie pracy. Skończyłem niedawno kurs administratora sieci i marzę zajęciu właśnie z tym związanym.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz w każdym czasie dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce. Więcej szczegółów w naszej Polityce prywatności.

Klikając "Kontynuuj" poniżej potwierdzasz, że zapoznałeś się z powyższą informacją.