Wywiad z Łukaszem - poznaj jego historię

22.08.2014

Każdy z nas nie raz próbował ustać na jednej nodze. Wytrzymywaliśmy kilka sekund, może kilkanaście, po czym ze śmiechem stawaliśmy na dwóch z okrzykiem: „Nie dam rady!”. Tymczasem wokół nas są osoby, dla których jedna noga, to niełatwa i trudna do zaakceptowania codzienność. Mimo to, w wielu sytuacjach, po prostu muszą dać sobie radę. Przykładem jest Łukasz Trendel. Mieszka i pracuje w Warszawie i radzi sobie o wiele lepiej, niż nam by się to mogło wydawać. A dzięki spotkaniu z Panią Sylwią, którą poznał dzięki serwisowi „BlaBlaCar”, ma szansę na powrót stanąć na „dwóch nogach”.

Łukasz ma 27 lat. W wieku 19 stracił prawą nogę. Do tego czasu, żył tak, jak my. Sporo jeździł na rowerze. Po wypadku cały jego świat stanął na jednej nodze. Nie poddał się. Pracuje i realizuje marzenia. Jednym z nich jest nowa, przystosowana do jego potrzeb proteza, dzięki której będzie mógł na powrót sprawnie i bez bólu chodzić. To marzenie może się wkrótce spełnić dzięki spotkaniu z Panią Sylwią i Warszawa Business Run, charytatywnym biegu firm dla podopiecznych Fundacji Jaśka Meli Poza Horyzonty. Bieg w formie sztafety 5x3,8 km wystartuje 14 września na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jest częścią ogólnopolskiej inicjatywy, Poland Business Run i odbędzie się równolegle w 5 miastach Polski: Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Łodzi i Warszawie. Zaangażowało się w niego sporo firm i instytucji, znanych i mniej znanych osób. Zapraszamy do lektury krótkiej rozmowy z Łukaszem. Łatwiej będzie nam zrozumieć, dlaczego zdecydowali się pomóc.

O Twojej historii i problemach Fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty dowiedziała się od Pani Sylwi. Jak i kiedy się poznaliście?

Łukasz: Mieszkam w Warszawie, ale pochodzę z Wejherowa. Któregoś dnia postanowiłem nie wracać do Warszawy pociągiem. Zalogowałem się na portalu BlaBlaCar, na którym osoby podróżujące oferują innym podwiezienie – chciałem się z kimś zabrać. Umówiłem się z Panią Sylwią, której w czasie podróży opowiedziałem moją historię. Obiecała mi pomóc. Jakiś czas później przyjechała na myjnię, w której pracuję i zapytała co udało mi się wskórać w urzędach. Niestety, nic mi się nie udało… Postanowiła zadzwonić do Fundacji Jasia Meli. Tak oto stałem się jednym z jej podopiecznych, a niedawno dowiedziałem się, że zostałem wybrany jako beneficjent warszawskiej edycji organizowanego przez fundację biegu: Warsaw Business Run. Już wkrótce, dzięki uczestnikom biegu, będę mógł chodzić bez bólu z nową protezą, a jeśli uda nam się zebrać więcej pieniędzy, nową protezę otrzymają też inni podopieczni fundacji. Zapraszam do rejestracji – w Warszawie są jeszcze wolne miejsca. Dwie nogi i dobre chęci wystarczą, aby pomóc nam stanąć na nogi.

Twoja proteza jest w bardzo złym stanie. Jak sobie radzisz?

Łukasz: To miała być tymczasowa proteza, która miała służyć mi tylko rok. Tymczasem od dawna sam ją sobie naprawiam, remontuję i sklejam. Całkiem niedawno zepsuła się dość poważnie. Poprosiłem o pomoc kolegę, który ma niedaleko warsztat – lakiernię. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. A to wspomoże radą, a to spawarką. Ostatnio kupiliśmy w markecie rurkę i przyspawaliśmy ją do protezy, wymieniliśmy też przy tym śruby. Śmieję się, że mój kolega to blacharz, lakiernik, protetyk i ortopeda w jednym. Planujemy już następne przeróbki, by troszeczkę unowocześnić protezę, ściągnąć z wagi. Waży już 15 kg, a gdy ją odbierałem, ważyła 7 kg. Chodzenie powoduje rany i sprawia mi potworny ból. Praca w myjni samochodowej wymaga ciągłego stania. Czasami po prostu nie daję rady. Chcę jednak funkcjonować więc cały czas ją naprawiam, jak tylko mogę.

Jak doszło do amputacji nogi?

Łukasz: Jechałem z kolegą samochodem dostawczym. To on był kierowcą, wracaliśmy od koleżanki. Zasnął za kierownicą i uderzyliśmy w drzewo. To było w nocy, w grudniu 2006 roku. Byłem w szoku, sam sobie ponoć nogę wyrywałem i odczołgałem się od samochodu na 5-10 metrów. Dopiero wtedy poczułem ból. Gdy trafiłem do szpitala lekarz powiedział, że łydka wyglądała, jak przepuszczona przez maszynkę do mięsa. Po trzech dniach niestety wdała się martwica i trzeba było tę nogę amputować. Po wypadku przez sześć ciężkich lat chodziłem o kulach.

Kiedy dostałeś protezę?

Łukasz: Dwa lata temu. Miała mi służyć przez rok, po czym miałem otrzymać nową i lepszą. Niestety – tutaj zaczęły się schody. Odsyłano mnie od urzędu do urzędu za każdym razem po inne dokumenty. Gdy już je przynosiłem, dowiadywałem się, że potrzebne są kolejne i tak przez kilkanaście miesięcy.

Jakie jest Twoje największe marzenie?

Łukasz: Chciałabym być tak aktywny, jak przed wypadkiem. Kiedyś bardzo lubiłem jeździć na rowerze. Gdy tylko będę miał nową protezę, znowu na niego wsiądę!

Rozmawiała: Magda Borowiec

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Możesz w każdym czasie dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce. Więcej szczegółów w naszej Polityce prywatności.

Klikając "Kontynuuj" poniżej potwierdzasz, że zapoznałeś się z powyższą informacją.